Z +25°C, balerinek, krótkich rękawków i słonka po południu w -15°C, kozaki, sto warstw, wełniany płaszczyk i trzeszczący śnieg pod nogami późno w nocy. My w globalnej wiosce mieszkający, a i tak bardzo podzieleni i różni. Blisko i daleko za razem.
Ten widok z lotniska będę jeszcze długo pamiętać. Miałam aktywny, acz bardzo niewielki wkład w skubanie tej dziury. Zostawiamy po sobie pamiątki, jak ślady na piasku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz