piątek, 25 kwietnia 2014

tarnów.


Z opóźnieniem prawie trzytygodniowym, ale chronologia zachowana. :P Naszła mnie ochota opowiedzieć o wycieczce na którą nie wiem czy bym kogoś namawiała. Acz nie powiem bardzo mi się podobało i zadowolona jestem że się nią wybrałam.


Tarnów uzyskał prawa miejskie w 1330 roku, może poszczycić się kilkoma zabytkami. Rynek wraz z ratuszem, katedra, kamienice, domy, dworek, a w oddali zamek Tarnowskich. Jednak nie to zrobiło na minie wrażenie.


Niecałe 100 kilometrów prościusieńko na wschód od Krakowa, że autostrada nowa to już w ogóle rzut kamieniem. Natomiast jak dotarłyśmy na miejsce to miałam wrażenie że przeniosłam się w czasie i przestrzeni. Znacznie dalej i co najmniej 50 lat wstecz. Nie wiem jak wyglądało życie 50 lat temu, ale tak mi się ono wyobraża.


W pewnym momencie nawet zaskoczyło mnie że ci ludzie mówią w języku dla mnie zrozumiałym. Tak w sumie to co mówili chyba zdumiewało mnie najbardziej. Niby miasto i to miasto od dawna... ale jakoś tak zupełnie inaczej. Trochę jak skrzyżowanie małego włoskiego miasteczka (wąskie urokliwe uliczki), z żydowską dzielnicą (sporo żydowskich śladów obecności kiedyś dawno) z małą wioską gdzieś na końcu polski. Tak żeby przyjechać zobaczyć na chwilę bardzo urokliwe miejsce.


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

oświęcim.


Zbieram się do napisania o Oświęcimiu już miesiąc prawie... tak wyjątkowe miejsce. Ktoś powiedział, że człowiek wymyślił to miejsce, te zbrodnie, ale nie wymyślił słów żeby to opisać. Cóż ja nie znajduję słów.


Drugi raz byłam w tym obozie koncentracyjnym i tak, za każdym razem zrobił na mnie wrażenie. To miejsce zmusza do myślenia. Zupełnie inaczej myślałam w gimnazjum, a inaczej teraz.


Może warto było by napisać o liczbach, ile zabitych, więzionych, uwolnionych, od kiedy, do kiedy, ale do mnie liczby nie przemawiają raczej. Do naszej przewodniczki podeszła dziewczyna i zapytała, czy było 11, czy 1,1 mln osób zginęło w Auschwitz-Birkenau. Może to świadczy o mojej kiepskiej wyobraźni, ale nie widzę różnicy, nie potrafię sobie wyobrazić ile to tak właściwie, bo to wkracza w obszar cholernie, niewyobrażalnie dużo. Potem znalazłyśmy sposób żeby bardziej zobrazować sobie taką ilość ludzi, ale dalej to dla mnie jest abstrakcja.


Najbardziej chyba jednak mnie przeraża, że ludzie pociągnięci jedną chorą myślą byli w stanie zrobić takie rzeczy. Przecież oni się nie urodzili źli, to był proces, ale z małych rzeczy, ze złego sposobu wychowania, z potrzeb politycznych, żądzy władzy, kilku szaleńców istotna część wiata stanęła na głowie. Człowiek jest zdolny do pięknych, dobrych rzeczy i do niewyobrażalnego zła i w tym samym czasie w każdym taki potencjał drzemie. To duża odpowiedzialność.


Różnimy się. Blondynki i bruneci, rudzi, łysi, wysocy niscy, chudzi i grubi, silni, słabi, chorzy i zdrowi, w różnych miejscach urodzeni, w innych kulturach i religiach zanurzeni, my wszyscy. To co sprawia że jesteśmy wyjątkowi, sprawia też że jesteśmy różni. Można stawiać granice, dzielić i się nie lubić, a potem z nielubienia z potrzeby podziału, my fajni wy głupi, katastrofa gotowa. Niby dziecinne, ale czy nadludzie nie brzmi śmiesznie?