wtorek, 21 stycznia 2014

nie patrzyć, a widzieć.


Zgodnie z planem dzisiaj też byłam w medinie, udało mi się znaleźć kilka drug, którymi można przejść stare miasto na wylot. Pokluczyłam trochę po krętych uliczkach i wbrew ostrzeżeniom się nie zgubiłam. Ale to na prawdę fajna zabawa na orientację w terenie. Może jeszcze jutro rano wygospodaruję trochę czasu, bo jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to po południu powinnam być już w innym mieście. :)


Udało mi się zwiedzić kilka uliczek, w których jeszcze nie byłam i co raz bardziej oswajam się z tym miejscem. Zachwyt zupełnie mi nie przechodzi. :)


Gdy przyjechałam do Tunezji zorientowałam się, że zdążyłam zapomnieć o kilku rzeczach, które były utrudnieniem lub które mnie drażniły. Więc potem je sobie zhiperbolizowałam na wszelki wypadek. :P Teraz udało mi się osiągnąć balans... mam nadzieję. Rzeczywiście po miesiącu niektóre tutejsze zwyczaje dają w kość, ale tym razem mam całkiem nowiutki zapas cierpliwości, więc na ten czas powinno wystarczyć. :)


W każdym europejskim kraju jakim byłam rozglądam się na ulicy bez oporu, patrze ludziom w oczy i to raczej inni spuszczają wzrok niż ja. Tunezja dała mi szkołę skromnego wzroku. Tutaj rzadko się zdarzy, że ktoś odwróci oczy, za to jest statystycznie duża szansa, że podejdzie i zaczepi. Więc często chodzę tu z zafiksowanym w pewnej odległości spojrzeniem i próbuję patrzyć bardziej tym nie ostrym polem widzenia, żeby przypadkiem nie nawiązać kontaktu wzrokowego.


Czasem mi się marzy taka własna burka, albo od razu duży namiot... peleryna niewidka? Bardzo lubię chodzić tu po ulicach, wszystko jest takie nowe i fascynujące, a z drugiej strony wiem, że moja cierpliwość jest limitowana i po pewnym czasie mam już serdecznie dość tych spojrzeń. Zwłaszcza że to jest też coś czego się nie uświadczy w europie, czasem (niestety bardzo często) faceci tutejsi patrzą tymi swoimi oczami jakby gwałcili wzrokiem. Trudno na mnie zrobić wrażenie, ale zapewniam, że to jest obrzydliwe uczucie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz