Wczoraj Larissa zgubiła nasze dwa trzydniowe bilety w toalecie Pergmońskiego Muzeum. Zorientowałyśmy się o tym dopiero po obiado-kolacji i wpadłyśmy w lekką depresję. Trochę nie wierząc w jakiekolwiek szanse na znalezienie, odzyskanie, czy rekompensatę biletów, postanowiłyśmy jednak spróbować. Jak to mówią, kto nie próbuje ten nie ma.
Omijając całą długaśną kolejkę, która jest chyba na stałe przyrośnięta do tego muzeum podeszłyśmy od razu do wejścia. Przy drzwiach stał wesoły, wąsaty, starszy strażnik, który już dzień wcześniej zwrócił naszą uwagę. Okazało się że mówi po angielsku w wersji bardzo podstawowej, ale zaprowadził nas do punktu informacji. Stamtąd znowu odesłano nas do kasy, gdzie kupiłyśmy bilety dzień wcześniej. Sympatyczny strażnik poszedł z nami. Dopiero w kasie okazało się że paragon, który przez cały czas był naszym jedynym dowodem zakupu był w rzeczywistości odmową wykonania transakcji kartą, bo koniec końców zapłaciłyśmy za bilety gotówką. W tym momencie straciłam resztki nadziei. Natomiast strażnik nadal konwersował z panem w kasie i obaj dżentelmeni po niemiecku, czyli w języku dla mnie zrozumiałym tylko miejscami uradzili, że dadzą nam za darmo i w sumie tylko na piękne oczy jednodniową wejściówkę. Byłyśmy w niebo wzięte! Jak lubię muzea, tak nie pamiętam kiedy tak się cieszyłam że mogę sobie pozwiedzać. :D
Wież, że to zdjęcie nie jest najlepsze, ale zachwyca mnie para ze zdjęcia. W Starożytnym Egipcie tradycyjnie portretowano małżeństwa i tylko kobieta trzymała mężczyznę. Tutaj mąż obejmuje żonę. :)
Czułam się ciut jak w grze komputerowej na spostrzegawczość. Chodziłyśmy z Larissą po muzeum i wyszukiwałyśmy znaczki od audi przewodnika, tym razem słuchawki rozmawiały do mnie po angielsku. Tak czy inaczej, świetna sprawa. Natomiast nie wiem dlaczego mocno zredukowano ilość numerków na tej wystawie zostawiając pozaklejane szare kwadraty. :(
I jeszcze jedna egipska rzeźba łamiąca konwencje, kobiet sfinks... sfinksica? :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz