Za chwilę rozpoczynam reorganizację swojego bagażu przed podróżą. W niedzielę wieczorem wyjeżdżam. I jak uwielbiam zostawić pakowanie na ostatni moment tak czuje, że zebranie się stąd zabierze mnóstwo czasu. Zadomowiłam się i trudno będzie się pożegnać. Tu jest tak dobrze. Jaha bywało też ciężko i źle. Jak wszędzie to sprawia, że umiem uwierzyć, że to mi się nie przyśniło.
W pierwszym tygodniu często zdarzało mi się myśleć, że to jest zbyt piękne żeby było prawdziwe. I taka głupia myśl, że jak otworze oczy to nadal będę leżeć w swoim łóżku w Krakowie, że to był tylko sen i jeszcze raz będę musiała szybko dokończyć pakowanie, w zorganizowanym pośpiechu na lotnisk, a potem trzy samoloty i witaj Sao Luis. Może przynajmniej tym razem nie zapomnę szamponu. :P Ku zaskoczeniu ostatnio ten śmieszny stan umysłu miałam wczoraj. Wczoraj! Przeżyć ten miesiąc jeszcze raz.... Cóż nauczyłam się sporo o wszystkim. O sobie, o ludziach i oczywiście o tym co tu nauczyć się miałam zgodnie z planem. Może było by łatwiej gdybym jeszcze raz zaczęła od nowa z całą tą wiedzą, ale ja na prawdę w swoim życiu niewielu rzeczy żałuję. I dla żadnej z nich nie chciałabym się cofać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz