poniedziałek, 6 października 2014

jeszcze trochę wakacji.

 
Tydzień na Cyprze minął, więc zaległości w pisaniu tutaj urosły całkiem spore. Nie przejmuję się tym już tak bardzo, w te wakacje przyzwyczaiłam się do pewnych ograniczeń płynących z faktu, że internet nie jest dostępny zawsze i wszędzie, a energia przypadająca na jedną mnie w jednostce czasu nie jest nieskończona.


Czemu Cypr? Bo nie miałam od dawna prawdziwych wakacji, bo nie jest za daleko i ma nadal całkiem przyzwoitą pogodę i sympatyczną temperaturę dającą możliwości do lekkiego nabrania opalenizny, bo jeszcze tu nie byłam. :)


Oczywiście zwiedziłam dopiero część, ale jak na razie wyspa wydaje mi się wielkimi wykopaliskami archeologicznymi, a zabytki nie za często wystają nadmiernie nad ziemię, więc pomysłowość i kreatywność jest mile widziana. Pewną dumą napawa, że duży wkład w odkrywanie tutejszej dalekiej przeszłości mają polscy archeologowie.


Po kilku dniach nadmiernego eksploatowania wyobraźni bardzo ucieszył mnie kawałek solidnej kamiennej historii. Krzyżacki zamek zauważalnie nadgryziony zębem upływających lat stoi w Kolossi od XIII wieku. Prawda część twierdzy nie wytrzymała próby czasu, ale obecność stropu, kolejnych kondygnacji i dachu była dla mnie zupełnie wystarczająca.

zdjęcie z dedykacją dla mamy. :)

Przyzwyczajona do miejsc naszpikowanych zabytkami do nieprzytomności wyspa początkowo mnie rozczarowała i budziła podprogową irytację, w końcu te miejsca mogłyby opowiedzieć nie jedno o dziejach ludzkości nie tylko tej starożytnej, ale też prehistorycznej jak również tej nie tak odległej.


W końcu się poddałam i zaczęłam doceniać małe rzeczy. Bo nawet na nadmiar urokliwych uliczek nie można się tu uskarżać. Jak okiem sięgnąć to ruiny i to takie zrównane z ziemią najczęściej. Sprawę łagodzą nastrojowe kościółki, które niestety słabo opisane są w moim przewodniki. Tak dla wyjaśnienia mi się tu podoba, plaża, słonko i ostatnie chwile słodkiego lenistwa... nie narzekam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz