poniedziałek, 11 marca 2013

puchar rektora.


Nie ważne gdzie, ważne z kim. Tak niewiele potrzeba do szczęścia w dobrym towarzystwie. Można usiąść na stoku i rzucać się śnieżkami, albo grać w grę zręcznościową wymyśloną na potrzebę chwili. :)

Jak wiadomo świat jest mały, a Polska to już w szczególności, więc na stoku rodzinę swoją z zaskoczenia spotkałam. Miłe niespodzianki.

2 komentarze:

  1. a skąd Rektor i ten cały jego puch-ar?

    OdpowiedzUsuń
  2. rektor cmuj'u, a tak na prawdę prorektora. ale puchar prorektora brzmi słabo. już trzeci raz brałam udział w wydarzeniu i konsekwentnie trzeci raz nie brałam udziału w zawodach. cóż nie lubię się ścigać. a tym razem warunki dla narciarzy, do których się zaliczam były kiepskie. mimo tego, że zawsze wydawało mi się, że to taki bez-wysiłkowy jest sport, to zmęczyło mnie porządnie. :)

    OdpowiedzUsuń