poniedziałek, 7 kwietnia 2014

oświęcim.


Zbieram się do napisania o Oświęcimiu już miesiąc prawie... tak wyjątkowe miejsce. Ktoś powiedział, że człowiek wymyślił to miejsce, te zbrodnie, ale nie wymyślił słów żeby to opisać. Cóż ja nie znajduję słów.


Drugi raz byłam w tym obozie koncentracyjnym i tak, za każdym razem zrobił na mnie wrażenie. To miejsce zmusza do myślenia. Zupełnie inaczej myślałam w gimnazjum, a inaczej teraz.


Może warto było by napisać o liczbach, ile zabitych, więzionych, uwolnionych, od kiedy, do kiedy, ale do mnie liczby nie przemawiają raczej. Do naszej przewodniczki podeszła dziewczyna i zapytała, czy było 11, czy 1,1 mln osób zginęło w Auschwitz-Birkenau. Może to świadczy o mojej kiepskiej wyobraźni, ale nie widzę różnicy, nie potrafię sobie wyobrazić ile to tak właściwie, bo to wkracza w obszar cholernie, niewyobrażalnie dużo. Potem znalazłyśmy sposób żeby bardziej zobrazować sobie taką ilość ludzi, ale dalej to dla mnie jest abstrakcja.


Najbardziej chyba jednak mnie przeraża, że ludzie pociągnięci jedną chorą myślą byli w stanie zrobić takie rzeczy. Przecież oni się nie urodzili źli, to był proces, ale z małych rzeczy, ze złego sposobu wychowania, z potrzeb politycznych, żądzy władzy, kilku szaleńców istotna część wiata stanęła na głowie. Człowiek jest zdolny do pięknych, dobrych rzeczy i do niewyobrażalnego zła i w tym samym czasie w każdym taki potencjał drzemie. To duża odpowiedzialność.


Różnimy się. Blondynki i bruneci, rudzi, łysi, wysocy niscy, chudzi i grubi, silni, słabi, chorzy i zdrowi, w różnych miejscach urodzeni, w innych kulturach i religiach zanurzeni, my wszyscy. To co sprawia że jesteśmy wyjątkowi, sprawia też że jesteśmy różni. Można stawiać granice, dzielić i się nie lubić, a potem z nielubienia z potrzeby podziału, my fajni wy głupi, katastrofa gotowa. Niby dziecinne, ale czy nadludzie nie brzmi śmiesznie?

2 komentarze:

  1. Wiesz, kiedyś ktoś podrzucił mi pewne "ćwiczenie" - napisać na kartce, a może wypowiedzieć, ale tak świadomie: "ja - (tu wstawiam swoje imię i nazwisko) jestem zdolny/a do popełnienia każdego zła". Pierwszy odruch to: ja? Nieee... W życiu! W życiu bym na przykład nikogo nie zabiła. Tylko skąd ta pewność, że w życiu bym nigdy...? Nie znamy siebie do końca, nie wiemy, co zrobilibyśmy w takich, czy innych okolicznościach. I to jest, owszem, wielka odpowiedzialność. Za siebie i za innych. I podstawa tego, że nie mamy prawa osądzać drugiego człowieka. Postępowanie - można. Człowieka - nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. (sorry za refleks. :P )

    nie wiem czy chcę się przyznawać do tego co jestem zdolna zrobić, ale jak to mówią okazja czyni złodzieja. czy byłabym bohaterem zupełnie nie tak jak wszyscy i stanęłabym w poprzek totalitarnego systemu - nie sądzę. czy nie zabiłabym człowieka jeśli odpowiednio sprać mi mózg... bardzo chciałabym wierzyć że nie dałabym się tak zmanipulować.

    tym razem zrobiło mi się jakoś żal ofiar i oprawców, którzy też jakoś też byli tylko częścią wielkiej machiny. nie usprawiedliwiam - zło jest złe, ale w każdym ludziu też jest dobro.

    OdpowiedzUsuń