Na lotnisku we Frankfurcie znalazłam już swoje wejście. Siedzę sobie przy stoliku z widokiem na samolot do Rio de Janeiro. W zeszłym roku z tego samego terminala leciałam do São Paulo, dobre wspomnienia.
brasil. <3 |
Nie przepadałam za samolotami, a konkretniej za lataniem, biorąc problem pod lupę za zmianami ciśnienia atakującymi moje uszy. Teraz jednak wydaje mi się, że cała ta procedura przemieszczania ma swój urok i kilka zalet, których do tej pory nie uwzględniałam. Gdyby mnie teleportować z Krakowa do Sfax, czy nawet do Tunisu to nadal miałabym wrażenie, że jest sesja. Małymi kroczkami odkrywam, że w tym miesiącu jestem wolna od nauki, mam do nie prawo, ale nie obowiązek. Piękna sprawa. :)
żeby tradycji stało się za dość. ;) |
wakacje-wakacje, czy wakacje-praktyka? :)
OdpowiedzUsuńdzięki za wzmiankę o uszach - przypomniałaś mi o lekach...
ależ proszę, zawsze do usług. ;) docelowo praktyki-wakacje w Sfax, ale teraz jestem półtora dnia w Tunisie (stolica) i mogę się lenić do woli, czyli wakacje-wakacje samopas. :D
OdpowiedzUsuń